Przejdź do głównej zawartości

Politycy PiS nienawidzą Warszawy

Gdy słyszę polityków partii Jarosława Kaczyńskiego uderzających w Rafała Trzaskowskiego awarią w oczyszczalni ścieków „Czajka”, krew mnie zalewa i muszę bardziej niż zwykle ważyć słowa. Jeśli już przyjąć, że awaria powstała z winy Trzaskowskiego, co jest całkowitą bzdurą, to nie myli się ten, kto nic nie robi. Nawet gdyby to prezydent stolicy był odpowiedzialny za awarię, postawa polityków PiS rządzących wówczas Polską na szczeblu centralnym była dalece bardziej kompromitująca, a nawet haniebna.

Mam bardzo dobrą pamięć polityczną. Pamiętam jak warszawscy radni Prawa i Sprawiedliwości od pierwszych minut, gdy poinformowano o awarii, robili na tym czystą choć akurat brudną politykę. W ich komentarzach nie było cienia troski o zdrowie czy choćby komfort życia mieszkańców stolicy. Zachowywali się jak ludzie, którzy o tego rodzaju zdarzenie modlili się od pierwszych minut po tym, gdy Rafał Trzaskowski założył łańcuch gospodarza miasta, czyli oficjalnie objął urząd.

Pamiętam szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka, który zamiast współdziałać z władzą samorządową w rozwiązaniu problemu, próbował wykazać ich nieudolność, choć wiedział, że miasto nie ma możliwości zbudowania prowizorycznej instalacji doprowadzające ścieki do „Czajki”. Pamiętam ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który urządzał kuriozalne briefingi prasowe nad brzegiem Wisły w Płocku, które nie miały w sobie żadnej treści, ale na pewno nie były związane z tym, że pan minister akurat wtedy kandydował do Sejmu z akurat płockiej listy PiS.

Dziś politycy PiS nie wahają się użyć swojej osobistej homofobii, aby uderzyć w Trzaskowskiego jako kandydata na głowę państwa. Czynią to w pełni świadomie i z wielkim rozmachem po to, aby zniechęcić do niego mieszkańców prowincji, którym wmówiono, że osoby LGBT dybią na ich tradycyjne wartości i schematyczny model rodziny. Wiedzą, że to może zadziałać i nie zważają nawet na to, że nietolerancja robi krzywdę, a nawet zabija.

Dlaczego politycy PiS nienawidzą Warszawy? Dlatego, że jej były gospodarz Lech Kaczyński nie został przez nich uznany gospodarzem tysiąclecia, dekady, roku czy choćby kwartału. Prawda jest taka, że warszawiacy bardzo szybko zorientowali się jak nieporadnie zarządzał ich miejscem życia brat prezesa PiS i w pierwszym możliwym terminie odcięli polityków tej partii od wpływu na stolicę. Póki co na 14 lat. Reakcja środowisk przychylnych obecnej władzy centralnej na zwycięstwo Trzaskowskiego już w I turze była taka, że PiS legalnymi sposobami nie odzyska miasta przez następnych 35 lat. Wypomniano mu wówczas, że wygrał wybory w stołecznych miejscach przymusowego odosobnienia.

Wszyscy ci ludzie nie potrafili ukryć przed opinią publiczną swojego rozczarowania tym, że z powodu awarii w „Czajce” nie ucierpiał żaden mieszkaniec stolicy – np. poprzez zatrucie skażoną woda pitną, która - jak na złość – cały czas nadawała się do spożywczego wykorzystania.

Komentarze