Przejdź do głównej zawartości

Niszczenie banerów Trzaskowskiego objawem lęku zwolenników PiS o wynik Dudy

Napisałem, że niszczenie banerów Rafała Trzaskowskiego jest objawem lęku zwolenników Prawa i Sprawiedliwości o wynik Andrzeja Dudy, ponieważ – co pokazała I tura wyborów prezydenckich – wciąż jeszcze urzędujący prezydent ani o milimetr nie wyszedł w swoim poparciu poza elektorat środowiska politycznego, którego prezes podejmuje decyzje, a które wieńczy swoim podpisem Andrzej Duda.

Nie ulega wątpliwości, że ani agresja obecnego mieszkańca Pałacu Prezydenckiego, którą prezentuje na wyborczych wiecach, ani machina nienawiści spod szyldu TVP nie mogą mieć pozytywnego wpływu na nastroje społeczne i relacje międzyludzkie w naszym kraju. Dowodem tego są przykłady niszczenia banerów kandydata opozycji na najwyższy urząd w państwie oraz groźby kierowane przez zwolenników PiS wobec osób, które wywieszają na swoich posesjach wizerunek konkurenta Andrzeja Dudy. Groźby formułowane bezpośrednio lub przez oszpecanie posesji obraźliwymi napisami.

Pragnę zwrócić uwagę, że tego rodzaju agresji nie było ze strony zwolenników PiS w poprzednich kampaniach wyborczych, gdy partia ta była pewna swej przewagi nad opozycją. Jest to czytelny sygnał, że choć od wygranych przez partię Jarosława Kaczyńskiego wyborów parlamentarnych minął niespełna rok, w społeczeństwie zaszła bardzo istotna zmiana, na którą politycy opozycji w latach 2015-2019 liczyć nie mogli.

Skoro na pięć dni przed końcem kampanii wyborczej z analiz wynika, iż przewaga Andrzeja Dudy nad Rafałem Trzaskowskim wynosi ok. 350 tysięcy głosów, to przez czas, który pozostał, można z tego zrobić 300-500 tysięcy głosów przewagi Rafała Trzaskowskiego nad Andrzejem Dudą. Urzędującemu prezydentowi na pewno nie pomagają ataki na media inne niż rządowe, a także szczerość reprezentantów mediów przychylnych PiS, którzy nie ukrywają, że chwilę po ogłoszeniu sondaży exit poll 12 lipca wznowią operację niszczenia środowiska Konfederacji jako tego, które uważają za śmiertelne zagrożenie dla Prawa i Sprawiedliwości.

Wiem, że to brzmi jak infantylny slogan, ale w tych wyborach naprawdę WSZYSTKO jest możliwe i naprawdę liczy się KAŻDY głos. Wymaga to jednak od nas wszystkich nie tylko mobilizacji w głosowaniu w II turze wyborów prezydenckich, ale także trzymania nerwów na wodzy, abyśmy nie dali prowokować się zwolennikom PiS i abyśmy na ich agresję nie odpowiadali tym samym. Pamiętajmy, że ich agresja jest oznaką słabości i paniki, a nasz spokój i opanowanie będzie świadczył o naszej sile i przewadze.

Komentarze