Przejdź do głównej zawartości

Jarosław Gowin wyrasta na poważnego polityka

Jeśli przy okazji jesiennych zmian w rządzie premiera Mateusza Morawieckiego Jarosław Gowin wróci do składu Rady Ministrów, a jednocześnie uda mu się zakończyć błyskotliwą karierę Jadwigi Emilewicz, która okazała się nielojalną i cyniczną karierowiczką, filozof z Krakowa okaże się politykiem bardzo skutecznym, jak na tę część sceny politycznej, na której karty rozdaje prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Gowin nie skończy bowiem jak Roman Giertych, który po epizodzie koalicyjnym z Jarosławem Kaczyńskim chyba na dobre pożegnał się z polityką. Nie skończy też jak Andrzej Lepper, który po wypadnięciu z Sejmu w 2007 roku praktycznie zbankrutował, nigdy nie pogodził się z utratą politycznych wpływów i w końcu znaleziono go powieszonego w biurze Samoobrony.

Gowinowi najpierw udało się – przy wsparciu ze strony Platformy Obywatelskiej – zablokować pseudowyborczy festiwal Jacka Sasina i Artura Sobonia planowany na 10 maja, a teraz jeszcze wraca do rządu, co oznacza, że wyrasta intelektualnie i politycznie znacznie powyżej swoich kolegów – i tych z jego partii, i tych z Solidarnej Polski. U siebie ma ich już garstkę, bo większość z nich okazała się politycznymi tchórzami i koniunkturalistami. Zyskuje zwłaszcza w porównaniu ze Zbigniewem Ziobro, który jest co prawda politykiem bezwzględnym, ale jednak zupełnie prymitywnym i dopieszczającym własne ego. To nigdy nie będzie mąż stanu – to zawsze będzie po prostu człowiek owładnięty rządzą władzy i obsesją wojny.

Oczywiście, Jarosław Gowin nie będzie politykiem tak pełnowymiarowym, jak Donald Tusk, Grzegorz Schetyna czy Waldemar Pawlak. Nie będzie, bo nie potrafił albo nie był w stanie zakorzenić swojej partii w świadomości społecznej np. poprzez jej biura w każdym powiecie. Nie będzie, bo ma wokół siebie znacznie mniej lojalnych współpracowników niż mieli tamci dwaj z PO i ten jeden z PSL, ale przeżył politycznie wiele zabiegów Jarosława Kaczyńskiego zmierzających do zmarginalizowania go i definitywnego unicestwienia.

To imponujące. Zwłaszcza, gdy funkcjonuje się w tak zdegenerowanym środowisku, jak PiS i okolice tej partii. Lepper i Giertych byli na to za słabi, a Gowinowi się udało.

Jarosław Gowin / fot. PAP / Mateusz Marek

Komentarze