Prawo i Sprawiedliwość odrabia niedawne straty w poparciu społecznym. Dzieje się tak z dwóch powodów: Po pierwsze – partia Jarosława Kaczyńskiego umiejętnie obłaskawia elektorat Konfederacji, który od partii rządzącej nie usłyszał krytyki skierowanej pod adresem bandytów niszczących Warszawę podczas cyklicznej awantury 11 listopada. To władza ma pieniądze i to władza ma pod sobą służby specjalne, które mogą ścigać lub nie. Posłowie Konfederacji mogą tylko apelować, prosić, przekonywać i przestrzegać, a to słabo działa na wyobraźnię, a jeszcze mniej na kierunek wyborczych preferencji.
Po drugie – opozycja nie potrafi przełożyć problemów władzy na własny sukces. Polskie Stronnictwo Ludowe jest wewnętrznie niszczone przez Pawła Kukiza i jego ludzi, Lewica zafiksowała się na temacie aborcji, a ponieważ Marta Lempart ośmieszyła się postulatem dymisji rządu i tym, że rząd do dymisji ma zmusić m.in. znany polityczny radykał i nieudacznik Paweł Kasprzak, wspieranie tych person odziera wspierających z resztek powagi, a zatem również z resztek wiarygodności. Sytuacja z Platformą Obywatelską jest o wiele bardziej skomplikowana – wiem, że są tam ludzie, którzy mają głowę na karku (m.in. Borys Budka i Cezary Tomczyk), ale też wiem, że nie są w stanie przebić się przez szkodliwą działalność m.in. Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Sławomira Nitrasa. W opinii publicznej powstaje wówczas bardzo silne przekonanie, że PO nie ma planu i pomysłu na funkcjonowanie w najbliższych latach. Aby największa partia opozycyjna zaczęła jawić się jako alternatywa, musi w działaniu, a nie tylko w medialnej retoryce sprawiać wrażenie, że wie po co istnieje i wie czego chce.
Pogłoski o upadku rządu Prawa i Sprawiedliwości wydają się zatem o wiele przedwczesne. Za bardziej prawdopodobny scenariusz rozwoju rozwoju sytuacji uważam zmianę na stanowisku premiera, która miałaby się dokonać wiosną, gdy okaże się, że nadchodzi trzecia fala epidemii, a szczepionka na Covid-19 nadal nie będzie dystrybuowana. W prywatnych rozmowach politycy PiS przyznają, że Szumowski zostawił Niedzielskiemu spaloną ziemię, a Morawiecki mógł przygotować kraj na makabryczną jesień zamiast opowiadać, że wirus jest w odwrocie i nie trzeba się go bać. Jeśli dodamy do tego fakt, ze obecny szef rządu nie jest przez działaczy PiS ani lubiany, ani szanowany, a wyborcom PiS jest obojętny, człowiek ten przestaje być potrzebny. Inna sprawa, że strach pomyśleć, kto może go zastąpić – jeśli kryterium będzie bezgraniczna lojalność wobec Jarosława Kaczyńskiego, idealnym kandydatem na premiera będzie Mariusz Błaszczak.
Komentarze