Niech nikt nie ma złudzeń, że wczorajsza publikacja uzasadnienia niby-wyroku niby-Trybunału Konstytucyjnego wydanego 22 października oraz publikacja tegoż niby-wyroku w Dzienniku Ustaw jest rutyną i takim samym terminem jak każdy inny a nie przemyślaną operacją polityczną wyrachowanych i zdemoralizowanych cyników.
Kalkulacja rządzących jest następująca: Jeśli już trzeba to opublikować, to lepiej zrobić to teraz niż później – od 22 października zmienił się klimat, bo śnieg, bo mróz, bo już wszyscy wiedzą, że policja jest brutalna a teraz jeszcze dostała na tę brutalność przyzwolenie prezydenta. Ponadto nie brakuje głosów, że jesienne protesty zostały zawłaszczone przez polityków a w związku z tym część ludzi tym razem już nie weźmie w nich udziału.
Rząd trawią też kryzysy – walka o wpływy wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy oraz bunt przedsiębiorców i blamaż programu szczepień a nie można już mówić, że „przez osiem lat” oraz nie można już pokazowo zatrzymać jakiegoś adwokata czy biznesmena, ponieważ potem sądy rozjeżdżają w pył prokuratorów przy okazji wniosków o tymczasowe aresztowania.
Przedsiębiorcy otwierający swoje biznesy mimo zakazu jawnie drwią z nieskutecznej władzy, która chwali się setkami miliardów złotych wpompowanych w ratowanie gospodarki dotkniętej skutkami pandemii koronawirusa a realnie niewielu jakiekolwiek pieniądze widziało lub w przeliczeniu na jednego pracownika są to miesięcznie kwoty symboliczne. Sytuacja, w której osoby starsze musiały jechać na szczepienie np. z Warszawy do Siedlec też wymagała przykrycia czymś, co budzi emocje i odwróci uwagę opinii publicznej a temat przerywania ciąży doskonale się do tego nadaje.
Nie łudźmy się, że ta sejmowa większość przygotuje prawo, które ucywilizuje sytuację w sposób nie zmuszający kobiety do rodzenia dzieci tylko po to, aby umarły w męczarniach. Obecna sytuacja i związane z nią barbarzyństwo jest elementem szerszego porozumienia Prawa i Sprawiedliwości z Episkopatem. Choć w sensie wpływu na rzeczywistość głos hierarchów obciążonych tuszowaniem nadużyć seksualnych jest dziś nieporównanie słabszy niż 10 a nawet 5 lat temu i politycy Zjednoczonej Prawicy doskonale zdają sobie z tego sprawę, nie zrezygnują z możliwości dotarcia do nawet najmniejszej parafii ze swoim przekazem – zwłaszcza w kampaniach wyborczych.
Pamiętajmy też, że protesty w Warszawie, Gdańsku, Łodzi, Poznaniu czy w Warszawie a protesty w miastach powiatowych to zupełnie inna sprawa. W dużym mieście łatwiej o grupę ludzi i o pomoc prawną w razie represji ze strony policji, łatwiej też o społeczną akceptację publicznego wyrażania sprzeciwu. W mniejszych miejscowościach nie ma kamer wielkich telewizji i aparatów reporterów liczących się redakcji prasowych a media internetowe muszą dobrze żyć z lokalnymi decydentami, aby w ogóle funkcjonować. Bunt mieszkańców wielkich miast nie zaszkodzi im na tyle, aby mogli stracić władzę. Politycy PiS o tym wiedzą.
Komentarze