Przejdź do głównej zawartości

Czarzasty chciał oszukać PO i PSL, a dla Zandberga Platforma jest gorsza niż PiS

O ile współpraca PO z PSL i Polską 2050 wydaje się naturalna i bardzo prawdopodobna, o tyle już z Lewicą wydaje się dziś niemożliwa, a zaufanie polityków Platformy i Ludowców do przedstawicieli Lewicy jest dziś zerowe.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości pytani przez dziennikarzy, od kiedy wiedzieli, że Lewica poprze Krajowy Plan Odbudowy, z nieskrywaną satysfakcją odpowiadają: „od zawsze”. To dlatego, że Włodzimierz Czarzasty od początku deklarował PiS bezwarunkowe wsparcie. Warunki pojawiły się dopiero wówczas, gdy przeciwko takiemu scenariuszowi zbuntowało się część posłów Lewicy.

Problem z dogadaniem się z Lewicą polega na tym, że dla Adriana Zandberga, Platforma Obywatelska jest większym problemem niż Prawo i Sprawiedliwość – w prywatnych rozmowach nie stroni od pogardy wobec przedstawicieli tej formacji, a osobiste fobie podlewa antyliberalnymi uprzedzeniami urągającymi rozsądkowi. To jednak nie koniec kłopotów reszty opozycji z Lewicą.

Politycy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego zgodnie przyznają, że Włodzimierz Czarzasty chciał ich oszukać ws. przedterminowych wyborów na prezydenta Rzeszowa. Z jednej strony wmawiał im, że Konrad Fijołek jest słabym kandydatem, a z drugiej przekonywał Szymona Hołownię, że Fijołek powinien być wspólnym kandydatem, ale tylko Lewicy i Polski 2050, a nie także kandydatem PO i PSL.

Postawa Włodzimierza Czarzastego istotnie osłabia również opozycyjną większość w Senacie. Szef Nowej Lewicy od kilku tygodni jest w ostrym sporze osobistym z lewicową senator Gabrielą Morawską-Stancką, która otwarcie krytykuje paktowanie jej środowiska z ludźmi Jarosława Kaczyńskiego. Wkrótce może okazać się, że opozycyjna większość w Senacie Czarzastemu się nie opłaca, a Zandberg na pewno go w tym poprze, bo przecież „PO to neolibki, a PiS to właściwie socjaliści”.

 

Komentarze