Przejdź do głównej zawartości

Posłowie PiS chcą głów za klęskę "Polskiego Ładu"

"Polski Ład" miał być nowym 500+. Miał zepchnąć oponentów PiS do defensywy, a partii Kaczyńskiego praktycznie gwarantować dalsze wyborcze sukcesy.

Problemów można było uniknąć

Bałagan podatkowy i dramatycznie wysokie podwyżki cen prądu i gazu to temat, o którym dyskutują dosłownie wszyscy. Nie samozwańcze elity i nie wyłącznie mieszkańcy największych aglomeracji. Jest to dla Prawa i Sprawiedliwości bardzo groźne samo w sobie, a groźniejsze, tym bardziej że można było uniknąć tych problemów. Problemów z PIT-2 można było uniknąć, informując o konieczności jego złożenia np. przez ostatni kwartał starego roku, a drakońskich podwyżek cen prądu można było uniknąć, wspierając indywidualne inwestycje w odnawialne źródła energii oraz niewykluczanie 99% powierzchni Polski z budowy elektrowni wiatrowych. PiS zrobiło to wszystko świadomie, aby przypodobać się górnikom. W praktyce jednak nawet nie górnikom z naszego kraju, ale tym z zajętego przez Rosjan Donbasu oraz z ciepłych krajów, ponieważ importujemy węgiel na nieznaną wcześniej skalę.

Posłowie PiS chcą, aby za klęskę "Polskiego Ładu" poleciały głowy

- Komunikacyjnie to jest kompromitacja. Nie dość, że okazało się, że Polski Ład jest niegotowy, to jeszcze rząd nie umie wyjść z jasnym przekazem - słychać w największym sejmowym klubie. Wierchuszka PiS dostrzegła, że drożyzna i niepewność o rozwój sytuacji połączyły Polaków, ale planu na wyjście z kryzysu Nowogrodzka chyba jeszcze nie ma, skoro do tłumaczenia kłopotów z "Polskim Ładem" wysłano rzecznika rządu i wiceministrów, a sam premier postanowił stanąć w obronie zbanowanego przez FB fanpage`a Konfederacji, choć wielka reforma podatkowa to jeszcze niedawno był jego najważniejszy projekt. Politycy PiS znowu przyznają w prywatnych rozmowach, że Mateusz Morawiecki zużył się jako premier. Mają też świadomość, że problemy z "Polskim Ładem" będą istotnie oddziaływać na opinię publiczną nie przez dni i tygodnie, ale przez wiele miesięcy, co może oznaczać pogrążenie się PiS w defensywie, której nawet nagonki rządowej telewizji na przedstawicieli opozycji mogą nie zrównoważyć.

Opozycja musi zachować szczególną czujność i nie może ulec pokusie pójścia na skróty

Gdy politykom PiS pali się grunt pod nogami, a państwowa kasa świeci pustkami, sięgają po prokuraturę i służby. Dlatego oponenci partii Jarosława Kaczyńskiego muszą zachować szczególną czujność. Jeśli uznają, że władza właściwie już i sama wpadła im w ręce, bardzo boleśnie się na tym "przejadą". Problemy PiS nie będą automatycznie powodowały społecznej koniunktury korzystnej dla opozycji. Nie wystarczy krytykować - trzeba pokazywać alternatywne rozwiązania. Nie można też uznać, że ludzie już sami wiedzą, że ta władza jest zła - nadal trzeba próbować docierać do nich na poziomie powiatów i gmin. Problemy rządu mogą ułatwić opozycji osiąganie wymiernych efektów swojej aktywności, ale nie zwalniają ich z dyscypliny i nie spowodują, że wybory można wygrać z poziomu konferencji prasowej na sejmowym korytarzu.

Komentarze