Prezydent Andrzej Duda podczas nagranego wcześniej wystąpienia wyemitowanego o 20:00 poinformował, że w tzw. pierwszym kroku konstytucyjnym powierzy misję stworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Mieszkaniec Pałacu Prezydenckiego (jeszcze przez półtora roku) przypomniał co prawda, że frekwencja w wyborach była rekordowa i stwierdził, że demokracja w naszym kraju jest silna jak nigdy, ale jednak uznał, że 194 mandaty w Sejmie dla Prawa i Sprawiedliwości to więcej niż 248 mandatów nowej większości, która składa się z Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy i to pomimo, iż w weekend Rada Naczelna PSL (najwyższy organ tej partii) jednogłośnie opowiedziała się za koalicją z Donaldem Tuskiem jako szefem rządu.
Mateusz Morawiecki żadnej większości nie stworzy - wiedzą o tym wszyscy. Po co marnować kolejne dwa tygodnie? Racjonalności nie ma w tym za grosz, bo Polska z powodów wewnętrznych i międzynarodowych potrzebuje swych nowych przedstawicieli jak najszybciej - jeśli Morawiecki wykorzysta cały czas, który dostanie od Dudy, przetrwa na stanowisku jeszcze 4-6 tygodni, zanim w tzw. drugim kroku konstytucyjnym kandydata na premiera wskaże nowa sejmowa większość.
Po co ta hucpa ma jeszcze trwać? Najwyraźniejsze wydają się trzy powody - dla zacierania śladów przestępstw (niszczarki są rozgrzane do czerwoności), dla pieniędzy (ci ludzie cały czas będą mogli rozdawać pieniądze podatników swoim totumfackim oraz dostaną jeszcze pensje za listopad i grudzień, a w państwowych spółkach pewnie i za styczeń, a także na potrzeby budowania mitu, który ma pomóc Jarosławowi Kaczyńskiemu utrzymać jego partię w jednym kawałku. Gdy Morawiecki nie stworzy rządu, w PiS rozpoczną wtłaczanie do głów Polakom opowieści o ukradzionym zwycięstwie, które zdobyli, a utrzymanie władzy było na wyciągnięcie ręki. Jarosław Kaczyński ma w tym zresztą wprawę, ponieważ przed laty stworzył już mit niepokalanego rządu Jana Olszewskiego zniszczonego przez agentów oraz ten o zamordowaniu jego brata w zamachu na prezydencki samolot 10 kwietnia 2010 roku.
Wytrzymaliśmy osiem lat - wytrzymamy jeszcze kilka tygodni. W pewnym sensie Andrzej Duda zrobił nawet prezent nowej większości - przesądził o swoim miejscu w historii jako podnóżek PiS, do reszty skompromitował Mateusza Morawieckiego oraz pokazał milionom Polaków, jak bardzo jego kumple przyssali się do majątku, który należy do nas wszystkich.
Przegrywać i odchodzić też trzeba potrafić...
Komentarze