Wiceminister od niczego chciał zwolnić naczelniczkę Poczty w Pacanowie za to, że poskarżyła się w rozmowie z nim na galopujące ceny wszystkiego. Udałoby mu się to, gdyby o sprawie nie dowiedziały się media. Gdy jednak zrobił się szum, wiceminister wyleciał z posady w Kancelarii Premiera, a naczelniczka zachowała stanowisko. Stało się tak, ponieważ temat ten błyskawicznie dotarł do zwykłych ludzi, na poziom powiatów i gmin, które są dla Prawa i Sprawiedliwości kluczowe z punktu widzenia szans na utrzymanie władzy. Za nim jednak Jarosław Kaczyński musiał zdymisjonować posła znanego z tego, że pomógł Adamowi Bielanowi rozbić od środka partię Jarosława Gowina, media zrobiły aferę z tego, że trzy tygodnie temu w podcastowej audycji jednego z portali prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zwierzył się prowadzącym, że 30 lat temu był dupiarzem, czyli nie pozostawał obojętny na atuty płci przeciwnej. Zrobiła się z tego afera, choć przez trzy tygodnie wszyscy mieli to w dupie. Jestem przekonany,
Dziś nic nie wskazuje na to, aby większość głosującego społeczeństwa chciała za kilkanaście miesięcy powierzyć władzę dzisiejszej opozycji. Nie ma "mody na opozycję", ludziom nie jest duszno w Polsce rządzonej przez Prawo i Sprawiedliwość, a szalejąca inflacja też nie wywołuje szczególnego poruszenia. Jest wielce prawdopodobne, że Jarosław Kaczyński za miliardy euro z Krajowego Planu Odbudowy utrzyma swoją partię u władzy przez kolejne lata. Patrząc na polityków opozycji, nie widzę głodu wygrywania i chęci przejmowania odpowiedzialności za państwo, a kwestia wiarygodności posłów opozycji oraz ich merytorycznej gotowości do rządzenia to też temat do refleksji dla Donalda Tuska, który ani cudu, ani przełomu nie dokonał, a nowa jakość w działaniu oponentów PiS pozostaje pobożnym życzeniem, nawet jeśli niektórzy przedstawiciele opozycji mają dobre chęci.