Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2021

Czarzasty chciał oszukać PO i PSL, a dla Zandberga Platforma jest gorsza niż PiS

O ile współpraca PO z PSL i Polską 2050 wydaje się naturalna i bardzo prawdopodobna, o tyle już z Lewicą wydaje się dziś niemożliwa, a zaufanie polityków Platformy i Ludowców do przedstawicieli Lewicy jest dziś zerowe. Politycy Prawa i Sprawiedliwości pytani przez dziennikarzy, od kiedy wiedzieli, że Lewica poprze Krajowy Plan Odbudowy, z nieskrywaną satysfakcją odpowiadają: „od zawsze”. To dlatego, że Włodzimierz Czarzasty od początku deklarował PiS bezwarunkowe wsparcie. Warunki pojawiły się dopiero wówczas, gdy przeciwko takiemu scenariuszowi zbuntowało się część posłów Lewicy. Problem z dogadaniem się z Lewicą polega na tym, że dla Adriana Zandberga, Platforma Obywatelska jest większym problemem niż Prawo i Sprawiedliwość – w prywatnych rozmowach nie stroni od pogardy wobec przedstawicieli tej formacji, a osobiste fobie podlewa antyliberalnymi uprzedzeniami urągającymi rozsądkowi. To jednak nie koniec kłopotów reszty opozycji z Lewicą. Politycy Platformy Obywatelskiej i Polski

Platforma powinna oderwać się od skompromitowanych elit

Sytuacja Platformy Obywatelskiej jest bardzo trudna, ale o końcu tej partii słychać przecież przynajmniej dwa razy w tygodniu od dwóch dekad, czyli właściwie od powstania tego środowiska. Nie jest jeszcze za późno, aby wdrożyć wewnętrzny plan naprawczy i skorygować kurs, a w jego następstwie święcić najpierw sondażowe, a potem też wyborcze sukcesy. Niezbędna jest jednak konsekwencja i samodyscyplina. Platforma Obywatelska to wciąż jedno z zaledwie trzech środowisk politycznych w naszym kraju z potężną siecią struktur terenowych. Może się tym pochwalić jeszcze tylko Prawo i Sprawiedliwość oraz Polskie Stronnictwo Ludowe. Rzecz w tym, aby w tych strukturach coś się działo – aby był ruch, oddolne inicjatywy i regularna pomoc polityków znanych z Warszawy. Wybory wygrywać trzeba przecież na wszystkich poziomach, a nie jedynie w wielkich miastach będących stolicami województw. To wystarczy na 25% poparcia, a zdobyć trzeba co najmniej następne 20%. Platforma musi przypomnieć sobie o zwykłych

Lewica wdraża procedury antyprzemocowe w swoich szeregach. Teraz

Całymi latami dziennikarscy i publicystyczni akolici lewej strony sceny politycznej – poza tym, że wmawiali opinii publicznej, że Lewica ma w Polsce 30% wyborców tylko 18% z nich boi się do tego przyznać i dlatego jest 12% - wmawiali też, że Lewica jest ostoją równościowych standardów i środowiskiem jednoznacznie antyprzemocowym w każdym aspekcie – ideowa czystość i moralna wyższość błyszczała na sztandarach mieszanki SLD, Wiosny i Razem. Okazuje się jednak, że to pic, lipa, ściema i PR-owa zagrywka. Gdy bowiem wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty brutalnie zaatakował słownie wicemarszałek Senatu Gabrielę Morawską-Stanecką, żadne wewnętrzne procedury antyprzemocowe i antydyskryminacyjne nie zadziałały, ponieważ takowych nie było. Co więcej – sprawa nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby Morawska-Stanecka sama nie ujawniła jej w jednym z wywiadów. Kompromitacja Lewicy jest dziś tym większa, że już dwa lata temu – tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdy rozpadła się formac

Budka ruga Schetynę i Trzaskowskiego za „marudzenie po kątach”

Sam Grzegorz Schetyna wielokrotnie mówił: „Kto pisze listy, ten stawia się poza partią”. A potem podpisał się pod listem, który na pewno nie ułatwia uspokojenia nastrojów wewnątrz formacji. Borys Budka jest w bardzo trudnej sytuacji – to fakt. Półtora roku temu przejmował partię z poparciem w okolicach 30% a dziś ma partię z poparciem o ok. połowę niższym. Tyle, że Grzegorz Schetyna sam tego doświadczył, ponieważ, gdy 26 stycznia 2016 r. został przewodniczącym Platformy Obywatelskiej, chwilę później poparcie dla jego formacji oscylowało w przedziale 9-13%. Tamto nie było winą Schetyny, a to nie jest winą Budki. Schetyna płacił cenę za odrzucenie rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz, a Budka płaci cenę za to, że w 2019 r. Koalicja Europejska w wyborach do PE oraz Koalicja Obywatelska w wyborach do Sejmu sromotnie przegrały konfrontację ze środowiskiem Jarosława Kaczyńskiego. Nie chodziło nawet o sam wynik wyborczy, ponieważ w lutym 2019 r. te 38% poparcia dla Koalicji Europejskiej tworząc

Zmiana lidera Platformy nic nie da

Od dobrych kilkunastu dni w mediach wszelakich trwa festiwal przekonywania Borysa Budki do złożenia rezygnacji ze stanowiska przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Kilkudziesięciu parlamentarzystów byłej partii Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny napisało i wysłało do mediów list otwarty, który można streścić jako „Borys, odejdź”. Muszą go o to prosić, ponieważ jego kadencja na szczycie PO kończy się dopiero 29 stycznia 2024 r. Powód, który powinien skłonić Budkę do abdykacji? Fakt, że sondażowe poparcie dla jego środowiska, od początku jego rządów w partii, spadło o połowę. Faktycznie – spadło. Było w okolicach trzydziestu procent, a jest w okolicach piętnastu. Wina Borysa Budki jest w tym znikoma. W naszym kraju panuje przekonanie, że szef partii politycznej powinien sam o wszystkim decydować – najdrobniejsza sprawa wewnątrz formacji nie powinna być załatwiona bez jego wiedzy i zgody i tylko wtedy uznaje się, że partia funkcjonuje. Jednocześnie, takie partie nazywa się „wodzowskim