Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2012

Dziękuję Gmyzowi i Wróblewskiemu

Nie chcę znęcać się nad Cezarym Gmyzem, który napisał nieprawdziwy artykuł o trotylu na wraku TU-154. Nie chcę znęcać się nad Tomaszem Wróblewskim, który jest redaktorem naczelnym dziennika „Rzeczpospolita” i pozwolił na to, żeby bzdury wydostały się poza mury redakcji. Kopanie leżącego jest nieeleganckie i byłoby z mojej strony pójściem na łatwiznę, czego robić nie chcę. Obudziłem się o 7.30. Zbyt późno, bo uwielbiam wstawać o 5.30, ale niestudiowanie rozleniwia i powoduje, że do trzeciej w nocy oglądam telewizję. A gdy budzik dzwoni, wyłączam go i zapominam, że im wcześniej wstaję, tym lepszy mam humor. Wstaję. Włączam laptopa, idę do łazienki. Po kilkunastu minutach wracam i zaczynam czytać informacje w internecie, przy włączonym telewizorze na Polsat News albo TVN24. Loguję się na Twittera i oczom nie wierzę czytając, że znowu Smoleńsk, że trotyl, zamach, morderstwo. Rozum zaczyna działać. Logika i zdrowy rozsądek podpowiadają, że to kolejne brednie, a idzie o to, by podreperować o

Zgodzić się na szczęście i refundować je

Czy próbowaliście policzyć ile razy temat in vitro był na tak zwanej tapecie, czyli ile razy wypowiadali się na temat in vitro politycy, a media miały ten temat na początku serwisów informacyjnych? Nie próbowałem, bo szkoda mi na to czasu. Skupmy się więc na teraźniejszości, a przede wszystkim na przyszłości. Politycy znowu mówią o in vitro, czyli metodzie sztucznego zapłodnienia. Znowu w ich wypowiedziach mnóstwo jest niedopowiedzeń, kłamstw, cynizmu oraz instrumentalnego traktowania grup społecznych i zawodowych: niepełnosprawnych, lekarzy, księży i posłów. Jeśli kogoś pominąłem, proszę napisać w komentarzach. Z góry przepraszam. Politycy z prawej strony sceny chcą decydować za innych, mówią o sumieniu, nie chcą pamiętać, że zostali wybrani na posłów, by stanowić prawo dobre dla ludzi. Politycy nie powinni zasłaniać się abstrakcją, którą jest sumienie. Jestem bardzo zbudowany postawą prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka, który chce refundować sztuczne zapłodnienie z budżet

Zgniły kompromis

Ustawa antyaborcyjna z 1993 roku pozwala na aborcję w przypadku ciąży kazirodczej, z gwałtu i wtedy, gdy płód jest trwale uszkodzony lub zagrożone jest zdrowie lub życie matki. Te warunki są słuszne i potrzebne, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że to za mało. Ta ustawa powoduje, że w najgorszym wypadku kwitnie aborcyjne podziemie, gdzie kobiety są narażone na utratę zdrowia i życia, a w najlepszym wyjeżdżają do Czech i innych krajów ościennych, żeby tam zrobić legalnie to, co w Polsce jest przestępstwem. Z powodu ustawy obowiązującej w Polsce, lekarze zagranicą zacierają ręce. Gigantycznym cynizmem jest niemówienie o tym, że ustawa antyaborcyjna powoduje zejście do podziemia, załatwiania tego zagranicą. Politycy co jakiś czas wracają do tematu aborcji i proponują zaostrzenie ustawy albo jej liberalizację. Mam pretensję do jednych i drugich. Do prawicy o to, że traktują kobietę jak inkubator i chcą zmusić ją do urodzenia dziecka bez względu na jakiekolwiek okoliczności. Do lewicy dlatego

Suche przemówienie premiera. Jestem rozczarowany

Wysłuchałem długo oczekiwanego wystąpienia premiera w Sejmie. Zaczął stwierdzeniem, że nie będzie fajerwerków i rzeczywiście nie było. Donald Tusk sprawiał wrażenie, że mówi do posłów Platformy Obywatelskiej, a przecież powinien mówić do obywateli. Pakiet stymulacji gospodarki, zmiany w urlopie rodzicielskim, zmiany w proporcjach finansowania żłobków i przedszkoli, to ważne sprawy, ale zabrakło zmian w rządzie. Zmian, których nie ma chyba wyłącznie dlatego, że Donald Tusk nie chce przyznać się do błędów. Zamiast zmian w radzie ministrów, konferencje prasowe tychże, które już od jutra. Taki maraton widzieliśmy już przy okazji stu dni rządu. Jestem zaniepokojony tym, że premier zmienił podejście do wydawania pieniędzy. Inwestycje są potrzebne, ale skąd pieniądze? Jestem przeciwnikiem pompowania pieniędzy w gospodarkę, uważam, że to jest nieskuteczne. Chciałbym się mylić. Nie było nic o służbie zdrowia. Czy to znaczy, że minister Bartosz Arłukowicz nadal będzie strażnikiem bałaganu Ewy Ko

Oprawca i ratownik w jednej osobie

Gdy rok temu Platforma Obywatelska drugi raz wygrała wybory parlamentarne, a drugą kadencję na stanowisku premiera rozpoczynał Donald Tusk, nawet w najbardziej pesymistycznym scenariuszu nie zakładałem, że wyborcze zwycięstwo będzie początkiem długotrwałego kryzysu wewnątrz partii rządzącej. Zła passa zaczęła się od powołania Jarosława Gowina na stanowisko ministra sprawiedliwości, Krystyny Szumilas na ministra edukacji, a Jacka Cichockiego na stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Szybko okazało się, że Michał Boni nieradzi sobie jako minister cyfryzacji i administracji, choć z dużym prawdopodobieństwem byłby świetnym ministrem pracy albo edukacji. Doktorat z ekonomi nie pomógł Joannie Musze zapobiec ośmieszeniu ministerstwa sportu. Tuż po wyborach okazało się, że Ewa Kopacz zostawiła po sobie w ministerstwie zdrowia gigantyczny bałagan i kłopoty z receptami są nieuniknione. Bartosz Arłukowicz został wsadzony na minę, a marszałka i wicemarszałka Sejmu z powodzeniem mogłyby zastąpić p

Warto rozmawiać z rodzicami

Trzy dni temu pojechałem z matką na oddaloną od mojego miejsca zamieszkania o 25 kilometrów wieś, gdzie spędziłem kilkanaście lat życia. Dziś mam 22 lata, a w dużym, murowanym domu, który ma 30 lat, mieszkają rodzice matki i mój brat, który, taki zbieg okoliczności, ma tyle lat, co dom, w którym mieszka. Tuż obok, za betonowym płotem, we własnym domu mieszka moja siostra z własną rodziną. Moja matka pojechała na wieś z zamiarem posprzątania moim dziadkom i dokarmienia ich. Dziadkowie są nadal sprawni fizycznie, ale dziadek nie ma już siły, a babcia nie ma już pamięci. Moim celem było spotkać się i porozmawiać z rodzeństwem. Korzystając z nieobecności szwagra, który jest fałszywym śmieciem, od razu poszedłem do domu siostry. Rozmawialiśmy, ja piłem piwo i głaskałem jej kota, w tle był telewizor włączony na kanale Polo TV. Fajna telewizja, szczególnie dla mnie, bo wychowałem się z muzyką disco polo. W pewnym momencie siostra stwierdziła, że zadzwoni do naszego ojca, który mieszka 4 kilom