Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2020

Wyniki I tury wyborów prezydenckich 2020

Andrzej Duda w I turze wyborów zdobył 43,50 procent głosów. Na drugim miejscu znalazł się Rafał Trzaskowski z poparciem 30,46 procent. Oficjalne wyniki pierwszej tury klasyfikują Szymona Hołownię na trzecim miejscu. Uzyskał on poparcie 13,87 procent wyborców. Oficjalne wyniki pierwszej tury oparte są na danych pochodzą ze zweryfikowanych elektronicznie protokołów komisji obwodowych. Według nich pozostali kandydaci uzyskali: Krzysztof Bosak - 6,78 procent głosów, Władysław Kosiniak-Kamysz - 2,36 procent, Robert Biedroń - 2,22 procent. Inni kandydaci nie przekroczyli 0,3 proc. poparcia: Stanisław Żółtek - 0,23 procent, Marek Jakubiak - 0,17 procent, Paweł Tanajno - 0,14 procent, Waldemar Witkowski - 0,14 procent i Mirosław Piotrowski - 0,11 procent. Źródło: TVN24.pl

Deszcz z podtekstem politycznym, czyli stan umysłu posłów PiS

Zaczęła się kampania wyborcza przed zaplanowaną na 12 lipca II turą wyborów prezydenckich. Politycy Prawa i Sprawiedliwości postanowili wykorzystać przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu opady deszczu w Warszawie. Słysząc wypowiedź posła PiS i wiceministra od czegoś tam Janusza Kowalskiego w pierwszej chwili pomyślałem, że nie ma sensu o tym pisać, bo to jakiś wyskok niezbyt rozgarniętego jegomościa, ale już po kilku minutach okazało się, że to nie jednorazowy przejaw intelektualnego ekscentryzmu, a przemyślana wyborcza strategia urzędującego prezydenta. Zawsze mam opory przed pisaniem o szkodach, które ludziom wyrządzają nieposkromione przez człowieka żywioły natury. Oskarżenia o żerowaniu na nieszczęściu innych ludzi to ostatnie czego bym sobie życzył. Postanowiłem jednak napisać o tym, ponieważ, jeśli politycy PiS uważają, że oberwanie chmury w Warszawie jest winą gospodarza miasta, to winą partii obecnie rządzącej Polską jest gorsza niż w stolicy kraju sytuacja na Podkarpaciu – wyborczy

Rafał Trzaskowski musi znacznie rozbudować ofertę

Jedenaście procent różnicy to bardzo dużo, a czternaście dni na jej zniwelowanie to bardzo mało. Uważam jednak, że ten kandydat ma duże szanse, aby tego dokonać. Najważniejsze to maksymalnie wykorzystać czas, który pozostał na prowadzenie kampanii wyborczej przed ostatecznym rozstrzygnięciem. Jakkolwiek chwalebne to postulaty i dążenia to, europejskością, prounijnością, samorządnością, praworządnością i budowaniem wspólnoty wyborów prezydenckich nie wygramy. Okazało się po raz kolejny, że tematy te nie niosą głoszących je jak wiatr do wyborczej dominacji nad konkurentami. Nieskuteczna okazała się również taktyka obliczona na uśpienie wyborców głównego konkurenta, a i próba przyciągnięcia do Rafała Trzaskowskiego wyborców spoza rdzennego elektoratu Platformy Obywatelskiej powiodła się w stopniu minimalnym. Nie czynię z tego broń boże zarzutu Rafałowi Trzaskowskiemu. To wszystko okazało się bardzo skuteczne w aspekcie podniesienia notowań z zapaści odziedziczonej po poprzedniej kandydatc

Bosak i Hołownia mogą być z siebie zadowoleni

Sondaż exit poll wskazuje, że Szymon Hołownia uzyskał trzeci wynik w kraju. Jak dla katolickiego celebryty bez państwowego doświadczenia i twardego zaplecza politycznego, 13,3% głosów jest wynikiem imponującym i godnym szacunku. Rafał Trzaskowski powinien poważnie pochylić się nad jego postulatami i zaproponować jego wyborcom porządną, a przede wszystkim wiarygodną ofertę. Nie wiem, czy Szymon Hołownia na bazie swojego wyniku w zmaganiach o Pałac Prezydencki zbuduje porządne zaplecze polityczne na wybory samorządowe i parlamentarne. Wybory prezydenckie kończą cykl rozpoczęty jesienią 2018 roku i Hołowni będzie bardzo trudno utrzymać swoich zwolenników „pod parą”. Krzysztof Bosak ma powody do radości, ponieważ otrzymał wynik zbliżony do wyniku Konfederacji w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. To młody człowiek i ma przed sobą jeszcze wiele lat aktywności w życiu publicznym, jeśli tylko uda mu się trwale przekonać opinię publiczną, że jest zdroworozsądkowym konserwatystą obyczajow

Klęska Biedronia na wyraźne życzenie Lewicy

Jeśli oficjalne wyniki I tury wyborów prezydenckich podane przez Państwową Komisję wyborczą potwierdzą to, co dzisiejszego wieczora opublikowała pracownia IPSOS jako sondaż exit poll, wynik kandydata Lewicy (2,9%) Roberta Biedronia nie będzie porażką – będzie klęską i katastrofą. Nie mam jednak zamiaru znęcać się nad byłym już kandydatem na głowę państwa – niech to, iż uważam, że to jego koniec w polityce, posłuży za cały mój komentarz. Robert Biedroń nie przegrał tego wszystkiego sam. Od początku był kandydatem z łapanki, ponieważ było wiadomo, że Włodzimierz Czarzasty jest niewybieralny, a Adrian Zandberg wystraszył się realnej konfrontacji subiektywnej opinii o sobie z opinią publiczną i to w o wiele szerszej skali niż kilka lewoskrętnych redakcji śniących o swej kreacyjnej potędze. Jeśli więc uznajemy, że wyborczy wynik Roberta Biedronia jest powodem do schowania się pod stół, to pamiętajmy o tych wszystkich domorosłych mężach stanu, którym często nawet nie chciało się stanąć za je

Schowajcie szampana, weźcie zimny prysznic

Exit poll pracowni IPSOS: Duda 41,8%; Trzaskowski 30,4%; Hołownia 12,3%; Bosak 7,4%; Biedroń 2,9%; Kamysz 2,6%. Jakikolwiek arogancki tryumfalizm dziś, może się skończyć płaczem 12 lipca. Porzućcie przekonanie, że skoro wy macie o sobie wysokie mniemanie, to wszyscy muszą podzielać wasz entuzjazm. Przed II turą okazać szacunek tym, którzy odpadli w I, ale darować sobie teatralne gesty i rozmowy o niczym. Trzeba skupić się na dotarciu do wyborców tych, którzy odpadli w I turze i uczciwie z nimi rozmawiać – kandydatami, którzy odpadli nawet oni nie będą zawracać sobie głowy. Nic jeszcze nie zostało zdobyte, a stracić wciąż można wszystko. W trakcie kampanii przed II turą głosowania okazji do poślizgnięcia się będzie mnóstwo tak po prostu, a i tych, którzy ten poślizg zechcą sprowokować będzie bardzo wielu. Nie warto mieć kompleksów, ale trzeba mieć pokorę i ciężko pracować zwłaszcza tam, gdzie większościowego poparcia 12 lipca nie możemy być pewni. Dziś zaczyna się zupełnie inna kampania

Cisza wyborcza – absurd, który politycy bardzo lubią

Dla pasjonata polityki taki dzień jak dziś jest karą za grzechy. Nie możność pisania o polityce i politykach jest bardzo uciążliwa – warto wcześniej zaopatrzyć się w zimne piwo oraz pokaźną kolekcję filmów i seriali. W 2020 roku, gdy nowoczesne smartfony mają często bardziej wydajne podzespoły niż większość laptopów ze średniej póki cenowej, a dostęp do porządnego internetu w tych smartfonach kosztuje grosze, takie informacyjne embargo jest absurdalne, nie ma sensu i jest fikcją. Politycy od lat ponad podziałami mówią, że ciszę wyborczą należy zlikwidować i zgodnie podają te same argumenty, a jednak od lat nie kiwnęli palcem w tej sprawie – też zgodnie i też ponad partyjnymi podziałami. Mam wrażenie, że szybko męczą się kampanią wyborczą i szybko mają jej dosyć. Uważam, że to błąd, ponieważ na wyborczy sukces należy pracować od pierwszego dnia po wyborach do ostatniego dnia przed wyborami, aby w samej kampanii wyborczej ściśle określonej przepisami prawa mieć możliwie wysoką wiarygodno

W II turze jedność opozycji albo klęska i lata marazmu

Jeśli ktoś uważa siebie za przeciwnika PiS, zwolennika opozycji, tolerancyjnego zwolennika otwartości, jest miłośnikiem liberalnej demokracji i chce sam decydować o sprawach, które go dotyczą – 12 lipca weźmie udział w głosowaniu w II turze wyborów prezydenckich i poprze Rafała Trzaskowskiego. Jeśli tego nie zrobi, tak czy inaczej poprze Andrzeja Dudę, co będzie stanowiło akceptację wszelkich dotychczasowych zwyrodnień obecnej ekipy oraz zgodę na wszelkie nowe nadużycia. Wiem, że po klęsce opozycji w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 i potwornie wymęczonym zwycięstwie opozycji w wyborach do Senatu, gdzie przewaga nad PiS jest przecież minimalna, na hasło „jedność albo śmierć” wielu może reagować alergicznie. Wiem, że wielu zbrzydło słyszeć, że te wybory są najważniejsze od tych z 4 czerwca 1989 roku i słuszna jest teza, że skoro każde kolejne są najważniejsze to siłą rzeczy waga tego, co najważniejsze drastycznie maleje, a z nami wszystkimi chyba jest coś nie tak. Co kilka la

Boję się nonszalancji nas samych

Kończy się pierwszy etap prezydenckiej kampanii wyborczej. Od północy aż do zamknięcia lokali wyborczych w niedzielę będzie obowiązywała absurdalna i archaiczna cisza wyborcza. To nie jest czas, aby po raz kolejny pisać dobrze lub źle o którymkolwiek kandydacie. Mam wrażenie, że oni wszyscy zrobili wszystko, co mogli zrobić w tych specyficznych warunkach i teraz mogą już tylko czekać na wyniki sondażu exit poll, które otworzą wieczory wyborcze w ich sztabach. To jest moment, w którym my sami powinniśmy zastanowić się nad tym czy dorośliśmy do powszechnych wyborów głowy państwa. Mam nadzieję, że tak i pokaże to nie tylko wyborcza frekwencja, ale również wyniki głównego konkurenta Andrzeja Dudy. Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że nie ma cudów i do II tury przejdą Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski – wszyscy ich konkurenci doskonale o tym wiedzą, a jeśli mówią inaczej, robią nam wszystkim wodę z mózgu. Nie sensu obrażać się na rzeczywistość. Wyraźne przekroczenie 30% przez Rafała Trzaskow

Żerowanie na tragedii jest haniebne

Dziś ok. południa z wiaduktu w Warszawie spadł autobus należący do Zarządu Transportu Miejskiego. Podróżowało nim kilkadziesiąt osób, kilkanaście zostało rannych, w tym pięć osób ciężko, a jedna osoba poniosła śmierć. Taka sytuacja od wszystkich wymaga refleksu, wyczucia, zaangażowania i empatii, czyli tego, co się ma w sobie lub nie i czego nie można się nauczyć z książek. Na wieść o tym tragicznym zdarzeniu prezydent Rafał Trzaskowski natychmiast przerwał kampanię wyborczą, udał się na miejsce, okazał empatię, nadzoruje pracę służb miejskich, sprawdza czy szpitale do których trafiły osoby poszkodowane mają należytą opiekę. Czasem może być tak, że czegoś akurat brakuje i obecność gospodarza miasta może szybko rozwiązać problem. Rafał Trzaskowski zdał bardzo trudny egzamin. Taki, który oblałoby wielu starszych i bardziej niż on doświadczonych polityków. Charakter człowieka poznajemy po jego reakcji na sytuację nadzwyczajną i po jego działaniach w jej ramach – zwłaszcza, jeśli sytuacja

Nie wystarczy wygrać – trzeba wygrać wyraźną przewagą

Jeśli Andrzej Duda przegra z Rafałem Trzaskowskim różnicą mniej niż stu tysięcy głosów, nowa I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska może unieważnić wybory prezydenckie. W bardziej „optymistycznym” scenariuszu biorę pod uwagę nakaz ponownego przeliczenia głosów. Dlatego uważam, że zwykłe zwycięstwo – o kilkanaście – kilkadziesiąt tysięcy głosów to o wiele za mało, żeby spać spokojnie. Rafał Trzaskowski powinien te wybory wygrać bardzo wyraźną różnicą – co najmniej pół miliona głosów. Broń boże, nie mam zamiaru nikogo skłaniać do rezygnacji z kandydowania – karty wyborcze zapewne są już wydrukowane, a poza tym, próby wymuszanie na kimś poddania się bez weryfikacji, mogłyby Rafałowi Trzaskowskiemu bardziej zaszkodzić niż pomóc. Pragnę tylko zwrócić uwagę, że tutaj naprawdę ważny jest każdy głos, a myślenie teraz zagłosuję na X, a za dwa tygodnie na Trzaskowskiego, może mieć bardzo opłakane konsekwencje. Jeśli do kogoś już dziś przemawia kandydatura Rafała Trzaskowskiego, nie powini

Prezes PiS o młodych wie tyle, że istnieją

Po czym poznać, że Rafał Trzaskowski jest groźny? Po tym, że członkowie sztabu wyborczego Andrzeja Dudy mówią o nim, a nie o swoim kandydacie. To prawdopodobnie oznacza, że nawet w wewnętrznych sondażach Prawa i Sprawiedliwości Rafał Trzaskowski regularnie już pokonuje Andrzeja Dudę, a różnica jest tylko w proporcjach. Od dłuższego czasu kampanijni demiurgowie partii rządzącej szukają pomysłu na nadanie tonu i wyjście z impasu. Sposobem na to miał być pozew w trybie wyborczym za to, że Rafał Trzaskowski kłamał mówiąc o milionie bezrobotnych. Pech chciał, że sąd dwukrotnie, a więc już prawomocnie kłamstwa się nie dopatrzył. W kraju w najlepsze trwa wojna Joachima Brudzińskiego z Mateuszem Morawieckim, w której tego pierwszego wspierają Beata Szydło i Jacek Kurski. Nic dziwnego, że w tej sytuacji Andrzej Duda poleciał do Waszyngtonu i – jak wyjawił Jarosław Kaczyński – „walczy tam o wolność”. Zgaduję, że zapomniał telefonu. Jakby tego było mało, coraz głośniejsze stają się plotki o poważ

Dwie wrażliwości

Stany alarmowe na rzekach: - Rafał Trzaskowski przerywa kampanię wyborczą i spieszy z pomocą mieszkańcom Warszawy – Andrzej Duda leci do Stanów Zjednoczonych, aby zrobić sobie zdjęcie ze znienawidzonym przez własnych obywateli Donaldem Trumpem. Często powtarzam, że prawdziwy charakter polityków poznajemy w sytuacjach nadzwyczajnych i – nie chcę być arogancki – chyba miałem rację. Kampania wyborcza Andrzejowi Dudzie ewidentnie się nie układa. Z jednej strony – widać zmęczenie polityków PiS już niemal pięcioletnim upajaniem się władzą i rozkradaniem państwowego majątku. Z drugiej strony – wszelkie próby ośmieszenia najgroźniejszego rywala Andrzeja Dudy raczej pomagają Rafałowi Trzaskowskiemu niż mu szkodzi i raczej czyni go kandydatem bliskim zwykłym ludziom niż ich od niego odstrasza. Te dwa miliardy złotych kroplówki dla TVP naprawdę można było wydać lepiej. Szukanie ratunku w USA nie dziwi, choć zapewne Polscy podatnicy zapłacą za to słony rachunek, ponieważ Donald Trump jest tym świa

Konkurenci Trzaskowskiego z I tury nie pomogą mu przed II turą

Cieszymy się z poparcia Rafała Trzaskowskiego kształtującego się wyraźnie powyżej trzydziestu procent, ale nie myślmy, że konkurenci kandydata Platformy Obywatelskiej z I tury wyborów prezydenckich pomogą mu w pokonaniu Andrzeja Dudy w głosowaniu 12 lipca. Nie możemy uznać, że Robert Biedroń, Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia pomogą Rafałowi Trzaskowskiego i w związku z tym ma on zwycięstwo w kieszeni, ponieważ wtedy Trzaskowski na pewno przegra. Robert Biedroń nie jest przykładem męża stanu. Nie pomoże Rafałowi Trzaskowskiemu wygrać II tury, ponieważ górę weźmie rozżalenie własnym wynikiem 28 czerwca i poczucie, że jest wspaniały, a nie został doceniony. Więcej – Biedroń uzna, że winnymi jego klęski są wszyscy tylko nie on sam oraz nie jego zaplecze, dla którego wojna Czarzastego i Zandberga o dominację po lewej stronie sceny politycznej jest znacznie ważniejsza niż przyzwoity wynik kandydata tego środowiska w zmaganiach o Pałac Prezydencki. Władysław Kosiniak-Kamysz również

Trzaskowski mądrze prowadzi kampanię

Nie musicie lubić Rafała Trzaskowskiego, ale on ma doskonałe wyczucie tego z kim, gdzie, kiedy i o czym rozmawiać, aby każdy czuł, że jego problemy są dla kandydata ważne i należy je trwale rozwiązać. Tradycyjne media bardzo oszczędnie relacjonują jego kampanię, ale nie tylko jego, więc na razie nie ma powodu, by bić na alarm. Kandydat Platformy Obywatelskiej rozmawiał z rolnikami o kwestiach suszy, dopłat i rynku zbytu płodów rolnych, zneutralizował straszak Prawa i Sprawiedliwości dotyczący wieku emerytalnego jasno deklarując, że zawetuje każdą ustawę wiek emerytalny podnoszącą i dodał, że „uczymy się na błędach”. Zadeklarował wsparcie niepełnosprawnych, nauczycieli. Brzmi wiarygodnie, sprawia wrażenie swobodnego i naturalnego, nie brakuje mu energii, jest waleczny i bardzo szybko łapie świetny kontakt z ludźmi. Rafał Trzaskowski jest na fali i nie wiem, co musiałoby się stać, aby coś poszło nie tak. Mam wrażenie, że praca na stanowisku gospodarza stolicy dała mu olbrzymią wiedzę o r

Firma dwie ulice od domu ważniejsza niż gigantyczne lotnisko gdzieś daleko

Abstrahując od tego, że Centralny Port Komunikacyjny jest po to, aby na państwowym dorobili się krewni i znajomi, a nie po to, aby kiedykolwiek powstało jakieś lotnisko, gigantyczna inwestycja gdzieś daleko nigdy nie zastąpi setek czy tysięcy małych, ale sprawnie działających i dynamicznie rozwijających się firm ulicę dalej od miejsca zamieszkania. Nie ukrywam, że byłem zaskoczony reakcją oponentów Rafała Trzaskowskiego na jego propozycję „inwestycji za rogiem”. Otóż, zaplecze Andrzeja Dudy zareagowało w ten sposób, że przestało na wyborczych obietnicach wciskać własnym zwolennikom CPK czy przekop Mierzei Wiślanej jako gwarancję ich dobrobytu setki kilometrów od tych obiektów. Prawdopodobnie z badań wyszło w tym samym momencie, że CPK nie powala na kolana zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, jak stadiony piłkarskie swego czasu nie przekładały się na „mokre sny” zwolenników Platformy Obywatelskiej. Odłóżmy na chwilę na bok to, czy lubimy Rafała Trzaskowskiego i jego zaplecze oraz to, cz

Trzaskowski – TVP 1:0 – przy Woronicza wpadli w popłoch

Wszystko poszło nie tak: Rafał Trzaskowski miał zostać wyniesiony ze studia Telewizji Polskiej na noszach, a Andrzej Duda miał błyszczeć jak lód na jezdni w świetle reflektorów. Nic takiego się nie ziściło. Kandydatowi PO udało się dotrzeć z przekazem do osób, które mogą mieć dostęp wyłącznie do TVP, a urzędujący prezydent dał się sprowokować najsłabszemu w tych zmaganiach Robertowi Biedroniowi. O tym, jak bardzo boli rządową tubę propagandową to, że Rafał Trzaskowski nie dał się zaskoczyć, sprowokować i był przygotowany, można było dowiedzieć się już kwadrans po zakończeniu widowiska, gdy TVP Info unieważniło wyniki internetowej sondy na profilu stacji w serwisie Twitter. Powód? Rafał Trzaskowski został uznany za zwycięzcę wydarzenia z przewagą na poziomie ponad 70% przy oddanych ponad 35 tysiącach głosów. Tłumaczenie? Rzekomy atak sześciuset bootów, które miały wypaczyć wyniki. Nie ma się z czego śmiać – trzeba płakać. Państwowa firma, która dopiero co dostała 2 mld zł z pieniędzy po

Nikt tej „debaty” nie wygrał, ale przegrała ją TVP

Nie nazywajmy tego czegoś debatą, a prowadzącego to coś Michała Adamczyka nie nazywajmy dziennikarzem. Trzeba jednak to wydarzenie odnotować, bo było ważne, choć nie było przełomowe. Debata jedenastu kandydatów to żadna debata – w tak szerokim gronie nie da się poważnie porozmawiać o ważnych sprawach w siedemdziesiąt minut. Napiszę jednak, co było w czasie tego widowiska ewidentne. Po pierwsze – Andrzej Duda znał pytania i na pamięć nauczył się odpowiedzi. Znam ten luz i spokój – czułem się tak błogo zawsze, gdy solidnie przygotowałem się do egzaminu na studiach. Po drugie – dobrze wypadł pan Waldemar Witkowski – pokazał, że jest bardzo dobrym człowiekiem – to bardzo dużo w dzisiejszych czasach. Bardzo dobrze poradził sobie Władysław-Kosiniak-Kamysz, gdy „przemycił” widzom informację o tym, że rząd PiS pozwolił sprowadzać do Polski śmieci z całego świata. Świetnie poradził sobie Krzysztof Bosak, gdy wytknął Prawu i Sprawiedliwości hipokryzję w trosce o rodzinę i stwierdził, że to pytan

Liberalne media szkodzą opozycji bardziej niż TVP

Wszystkie media rzuciły się na temat narzucony przez Prawo i Sprawiedliwość – w siedzibie partii rządzącej wystrzeliły korki od szampana, a kampania wyborcza Andrzeja Dudy nabiera rozpędu, którego dotychczas wyraźnie brakowało. Każdy dzień utrzymywania się tematu LGBT jako wiodącego, zmniejsza szanse Rafała Trzaskowskiego na wyborcze zwycięstwo. Temat LGBT jest sztuczny, ponieważ ani prezydent RP nie ma uprawnień do wprowadzenia tego, czym Polaków straszy PiS, ani sam Rafał Trzaskowski nie ma zamiaru lansować postulatów skrajnej lewicy. Jest to cyniczna gra Prawa i Sprawiedliwości, które realnie w obronie tradycyjnej rodziny nie ma zamiaru nic zrobić, jak nie zrobiło w tej sprawie nic przez ostatnie pięć lat samodzielnej i pełnej władzy w kraju. Gorzej, że w ten temat wchodzą środowiska skrajnej lewicy, które nie mają żadnego znaczenia, a zatem również nic do stracenia. Niezwykle negatywną rolę odgrywają liberalne media, same siebie uważające za opozycyjne wobec obecnej władzy w naszym

Troska o rodzinę ma przykryć złodziejstwo rządzących

Temat LGBT jest idealny dla Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ dotychczas doskonale mobilizował zwolenników tej partii do pójścia do lokalu wyborczego. Rok temu dzięki temu tematowi upadł mit, że wysoka frekwencja wyborcza sprzyja opozycji. Nie dajmy się w to wciągnąć kolejny raz. My, czyli opinia publiczna. Dziennikarze po raz kolejny weszli w tę grę, ale to mnie nie zaskakuje, ponieważ większość z nich nie wyróżnia się bystrością umysłu. To nie jest temat na dziś, na jutro i na następną dekadę. Polskie społeczeństwo jest w przytłaczającej większości konserwatywne, choć odcienie tego konserwatyzmu są bardzo różne. Andrzej Duda jako kandydat na prezydenta słania się na nogach, olbrzymia mobilizacja zwolenników Rafała Trzaskowskiego spędza mu sen z powiek. Próba zajęcia opinii publicznej tak specyficznym tematem ma przykryć złodziejstwo przedstawicieli władzy oraz ich rodzin, a także nieudolność władzy w codziennym zarządzaniu państwem i rozwiązywaniu prozaicznych problemów obywateli. Pr

Dwie kampanie

Są dwie kampanie – Rafała Trzaskowskiego i Jarosława Kaczyńskiego (Andrzej Duda przestał się liczyć dla własnego sztabu) i kampania wszystkich pozostałych kandydatów samych ze sobą, bo nawet nie między sobą, ponieważ każdy boi się, że ten inny zabierze mu jego 4%. Wiara w zwycięstwo Andrzeja Dudy musi być w szeregach Prawa i Sprawiedliwości jeszcze bardziej wątła niż uczciwość członków tej partii, skoro jej lider postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, umoczył gon kota w atramencie i wysmarował kilkustronicowy list do swoich totumfackich. Urzędujący prezydent czytając wynurzenia swojego pryncypała musiał się kilka razy spocić, skoro chwilę potem wystąpił na placu zabaw i otoczony smutnymi dziećmi straszył małżeństwami jednopłciowymi. Co mają w głowach ich rodzice, skoro pozwolili na tak ordynarną nikczemność z ich udziałem? Wolę nie wiedzieć. Nie miejmy złudzeń: To jest ostatni akt desperacji całego obozu dzisiejszej władzy. Jeśli straszenie LGBT i odebraniem 500+ nie zadziała, dla Andrz

Musimy przekroczyć samych siebie

Prawie półtora miliona podpisów pod kandydaturą Rafała Trzaskowskiego w niecałe pięć dni to ogromny sukces jego samego oraz Platformy Obywatelskiej i pewnie wiele bezsennych nocy Andrzeja Dudy oraz innych polityków Prawa i Sprawiedliwości, ale to już zamknięty etap. Mobilizacja bazowego elektoratu Platformy Obywatelskiej przebiegła bardzo szybko i zakończyła się ogromnym sukcesem – tych wyborców Rafał Trzaskowski już ma i nie zostawią go. Aby 28 czerwca otrzymał znakomity wynik w I turze wyborów prezydenckich, a 12 lipca wygrał II turę i 6 sierpnia objął najwyższy urząd w państwie, już teraz, natychmiast on sam oraz jego polityczne zaplecze muszą przekroczyć samych siebie. Teraz trzeba wyjść poza swój elektorat, poza ludzi, których dobrze znamy i bardzo lubimy. Świadomie nie mówię, jaka to grupa zawodowa czy zwolennicy, którego konkurenta kandydata PO, ponieważ w tym konkretnym momencie nie ma to żadnego znaczenia. Trzeba wydostać się z własnej „bańki” – czytania gazet i portali, z któ

Ponad półtora miliona podpisów dla Trzaskowskiego

Na naszych oczach dzieje się to, na co czekałem od 2015 roku – niespotykana od 2007 roku mobilizacja zwolenników Platformy Obywatelskiej. Mam oczywiście świadomość, że zakres środowiskowy poparcia dla kandydata na prezydenta jest znacznie szerszy, ale finansowy i organizacyjny wysiłek naturalnie spoczywa na największym podmiocie. Czekałem na to od 2016 roku, czyli od początku kadencji Grzegorza Schetyny jako lidera Platformy. Przy okazji zresztą wykazałem się sporą naiwnością sądząc, iż uliczne protesty pod szyldem Komitetu Obrony Demokracji mogą pomóc opozycji odbudować się po porażce w wyborach parlamentarnych 2015 roku. Ponad półtora miliona podpisów dla Rafała Trzaskowskiego w niecały tydzień robi wrażenie nawet, jeśli Władysław Kosiniak-Kamysz zebrał ćwierć miliona w dwa dni. Aby uświadomić sobie skalę zmiany należy przypomnieć, że znacznie więcej czasu zajęło zebranie pół miliona podpisów pod kandydaturą Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Pamiętam, że podobna fala była w 2007 roku prze

Bon turystyczny na nieistniejący most

Do I tury wyborów prezydenckich pozostało trzy tygodnie, poparcie dla urzędującego prezydenta spada, a liczba podpisów pod kandydaturą jego najgroźniejszego rywala przekroczyła ćwierć miliona. Nic zatem dziwnego, że otoczenie Andrzeja Dudy zdaje się stawać na rzęsach, aby pomóc w kampanii wyborczej gwarantowi swojej politycznej i karnej bezkarności. W sobotę Andrzej Duda zapowiedział 500 zł jako bon turystyczny, a już w niedzielę jak ognia unikał dziennikarzy usiłujących zapytać o szczegóły. Pewnie dlatego, że państwowa kasa świeci pustkami, a drukarki banknotów włączyć nie można, ponieważ inflacja w Polsce szaleje nawet bez tego. Bon turystyczny, gdyby nie to, że nie przetrwał nawet doby, miał być „może jeszcze w wakacje”, czyli w zależności od wyborczych rozstrzygnięć 28 czerwca oraz 12 lipca. Prezydent Andrzej Duda poszedł jednak dalej i obiecał, że za 5 lat zostanie wybudowany most. Pech chciał, że budowę tego samego mostu dwa lata temu w kampanii samorządowej obiecał premier Mateu

Trzaskowski mentalnie jest już w II turze

Rafał Trzaskowski jako jedyny konkurent Andrzeja Dudy wierzy w to, że znajdzie się w II turze wyborów prezydenckich, która rozstrzygnie się 12 lipca i jako jedyny czuje się na siłach, aby urzędującego prezydenta pokonać. Oznak tego, że kandydat PO mentalnie jest już w II turze było wiele, choć kandydatem na głowę państwa jest od niedawna. Choć jego wystąpienia 4 czerwca w Gdańsku nie sposób uznać za przełomowe, było widać i słychać polityczny poziom nieosiągalny dla jego konkurentów z opozycji, ale także dla prezydenta Andrzeja Dudy. Pamiętam oczywiście, że Gdańsk szczególnie oraz Pomorze to wyborcze bastiony Platformy Obywatelskiej, a zatem – jakkolwiek dziwnie to brzmi – Trzaskowski był tam u siebie. Pamiętam też o tym, że Gdańsk i Pomorze oraz inne wielkie miasta to za mało, aby wygrać wybory prezydenckie i nie da się tego zrobić bez zwycięstwa choćby w części miast powiatowych, ale uważam, że Rafał Trzaskowski wie co mówi, gdy otwiera usta. Gdy mówi „Mamy dość!” w prosty – niemal l

Igrzyska zamiast chleba

Dziś przed południem premier Morawiecki złożył w Sejmie wniosek o wotum zaufania dla swojego gabinetu, a już kwadrans później na Sali Plenarnej rozpoczęła się debata na ten temat. Nie ma wątpliwości, że to wyborcza hucpa i ustawka dla ratowania Andrzeja Dudy oraz ucieczka Morawieckiego od złodziejstwa rodziny Szumowskich. Na sejmowej mównicy pojawił się Mateusz Morawiecki i zaczął „jazdę” w swoim stylu, czyli pełną półprawd, przeinaczeń i kłamstw wypowiedź, która nie trzyma się logiki. Jeśli przyjąć, że wniosek o wotum zaufania ma sens, gdy rząd ma w Sejmie stabilną większość, a pretekstem do niego był koronawirus, a nie spadające poparcie dla prezydenta Andrzeja Dudy, to dlaczego Morawiecki o walce z epidemią mówił pięć minut, a cztery razy dłużej bredził o ataku na rodzinę, którego rzekomo dopuścił się i nadal dopuszcza się Rafał Trzaskowski jako gospodarz stolicy? Igrzyska zamiast chleba. Ludzie tego nie kupią, coś pękło. Panika obozu władzy jest widoczna gołym okiem nawet dla ludzi

Mała Ela na dużym fotelu

Niby żadne to zaskoczenie, a jednak jakoś tak przykro. Gdy Marszałek Sejmu Elżbieta Wiek na briefingu prasowym ogłosiła, że wybory prezydenckie odbędą się 28 czerwca nie to było tematem jej pojawienia się przed dziennikarzami. Znacznie bardziej na uwagę opinii publicznej zasługuje jej kilkunastominutowy monolog propagandowy, którym poprzedziła wycedzenie daty, którą bodaj dwa tygodnie temu ujawnił premier Morawiecki, a potem potwierdził szeregowy poseł Jarosław Kaczyński. Insynuacje, ze to z winy opozycji nie odbyły się wybory pierwotnie zaplanowane na 10 maja są niegodne urzędu państwowego, który sprawuje osoba je wygłaszająca. Twierdzenie, że wybory 10 maja nie odbyły się, bo Platforma Obywatelska chciała zmienić kandydata na najwyższy urząd w państwie to kłamstwa i oszczerstwa, które osobę je wypowiadającą powinny eliminować z życia publicznego. Słuchając Elżbiety Witek miałem wrażenie, że jej wyjście do dziennikarzy poprzedziła ostra awantura z Jarosławem Kaczyńskim, w której to rz