Przejdź do głównej zawartości

Daleko od akademika

Wczoraj zrezygnowałem z akademika. Mogłem to zrobić, ponieważ z planu zajęć wynika, że mogę być na uczelni tylko jeden dzień w tygodniu, najwyżej dwa. Będę jeździł z domu, a w kieszeni zostanie parę złotych. Od razu czuję się lepiej. Nie muszę już wąchać smrodu i patrzeć na syf, który robi jeden kretyn, a drugiemu to nie przeszkadza, choć przywiózł do akademika cztery pary butów, tyle samo kurtek i kilka razy dziennie zmienia ubrania. Nie muszę też spać w niewygodnym tapczanie i myć zębów nad zasyfioną umywalką. W domu mam bardzo dobre warunki zarówno do odpoczynku jak i do nauki. Do domu studenta można śmiało wysyłać ludzi za karę, tym bardziej, że więzienia są przeludnione. W czerwcu trzy egzaminy, a potem - zakładając, że egzaminy zdam - wakacyjny relaks. O październiku na razie nie myślę.

Komentarze