Przejdź do głównej zawartości

Ministrowi Arłukowiczowi gratuluję odwagi

Od kilkunastu lat w styczniu jest ten sam problem: Część lekarzy rodzinnych nie podpisuje umów z płatnikiem (dawniej Kasami Chorych, a dziś z Narodowym Funduszem Zdrowia) i zamyka gabinety. Dotychczas wszyscy premierzy i wszyscy ministrowie zdrowia, w obawie przed wyborczą porażką i pod ostrzałem głupiutkich dziennikarzy, prędzej czy później obłaskawiali zbuntowanych medyków w jedyny możliwy sposób, czyli spełniając ich żądania – dosypywali pieniędzy. Nie rozwiązywali tym żadnego istotnego problemu, ale kupowali sobie czas i spokój.

Minister Bartosz Arłukowicz postanowił przerwać szantaż, któremu do tej pory on i jego poprzednicy, a także szefowie rządów byli cyklicznie poddawani przez grupę lekarzy. Do Arłukowicza mam pretensję, że potrzebował aż trzech lat na stanowisku ministra zdrowia, by wykonać ten ruch, ale lepiej późno niż wcale.

Trzeba mieć odwagę, by przeciwstawić się aroganckim, roszczeniowym i bardzo wpływowym ludziom, którzy nie tylko chcą używać chorych jako żywych tarcz, ale też mają po swojej stronie dużą część dziennikarzy. Będzie mi bardzo przykro, jeśli premier Ewa Kopacz ugnie się przed medykami i wyrzuci z rządu Arłukowicza, albo sam Arłukowicz nie wytrzyma presji i zgodzi się na warunki buntowników. Jeśli teraz nie uda się zrobić porządku, może minąć następnych kilkanaście lat zanim znajdzie się kolejny odważny minister zdrowia z poparciem premiera. Oczekuję od Ewy Kopacz, że stanie murem za Bartoszem Arłukowiczem nie dlatego, że jest jego szefową i powinna być lojalna wobec swoich współpracowników, ale przede wszystkim dlatego, że Kopacz też była ministrem zdrowia i doskonale wie, że w tym sporze racja jest po stronie Arłukowicza.

Dobro pacjentów nie jest zagrożone, choć zamknięcie części gabinetów lekarskich spowoduje pewne trudności więc mogą być poirytowani. Powinni zdać sobie sprawę, że ich bezpieczeństwo będzie zagrożone, jeśli rząd ustąpi garstce szantażystów.

Wyobraźmy sobie, że minister rolnictwa nie ulega rolnikom, minister skarbu - górnikom, a minister gospodarki nie boi się odnawialnych źródeł energii. W kasie państwa jest więcej pieniędzy więc można obniżyć podatki. Więcej pieniędzy zostaje w naszych portfelach, a więc możemy kupować więcej towarów i gospodarka kwitnie.

Pięknie, prawda? Ale, żeby tak było, politycy muszą podejmować ryzykowne decyzje i konsekwentnie dążyć do celu, a my wszyscy musimy być rozsądni i nie ulegać histerii.

Komentarze