Przejdź do głównej zawartości

SKOK-land

Od wielu lat wiadomo, że Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe (SKOK) są budowane na wątłych fundamentach. Ponieważ przez lata, w przeciwieństwie do banków, nie były pod kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), a jednocześnie miały polityczną ochronę PiS, a w zamian za reklamy kupowały sobie przychylność prawicowych mediów, SKOK-i mogły robić, co chciały. Po wielkiej awanturze, w ubiegłym roku SKOK-i trafiły wreszcie pod lupę KNF i mleko zaczęło się rozlewać.

Prawi i sprawiedliwi doskonale wiedzieli, że szykuje się gruba wtopa, skoro właścicielowi SKOK-ów dali senatorski immunitet. Raport KNF ujawnił, że wiele SKOK-ów, to tak naprawdę piramidy finansowe, wielu ludzi zamożnych i niezamożnych straci swoje oszczędności. Wszystko wskazuje na to, że przedsiębiorczy senator wyprowadzał pieniądze SKOK-ów za granicę, choć mogłyby one zapobiec finansowej katastrofie albo przynajmniej znacząco zmniejszyć jej rozmiary.

Przez lata wmawiano zwykłym ludziom, że SKOK-i, w przeciwieństwie do tych obrzydliwych banków, zabezpieczą ich przyszłość, a żeby uwiarygodnić się, do reklamowania parabanku zatrudniono znanego aktora jeżdżącego w sutannie rowerem po Sandomierzu.

Wielkim przyjacielem SKOK-ów był prezydent Lech Kaczyński – ustawę oddającą parabank pod lupę KNF, skierował do Trybunału Konstytucyjnego, aby opóźnić jak tylko się da jej wejście w życie. Istotną rolę w ochronie senatora i jego biznesu odegrał minister w kancelarii prezydenta Andrzej Duda – dziś kandydat prawych i sprawiedliwych do najwyższego urzędu w państwie.

To nie była wyrafinowana gra pozorów. Politycy PiS i sprzyjający tej partii aktywiści nazywający siebie niepokornymi, bez skrępowania korzystali ze szczodrości właściciela SKOK-ów walcząc jak lwy o nietykalność chlebodawcy. Gdy zaczęło robić się gorąco, PiS zawiesiło senatora w prawach członka, ale siedzący w pojemnej kieszeni senatora aktywiści z medialnych barykad, bronią go nadal i będą to robić do ostatniej kropli atramentu i dopóki będą mieli dostęp do internetu.

Komentarze