Przejdź do głównej zawartości

Trybunał Stanu dla Andrzeja Dudy? Należy mu się, ale to niewykonalne

Prezydent Andrzej Duda nie odbierze ślubowania od trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego legalnie wybranych w poprzedniej kadencji Sejmu, czyli nie uzna i nie wykona wyroku TK z z 3 grudnia 2015 r. Można zatem spodziewać się, że nie wykona także wyroku TK, który zostanie wydany jutro, a na 99,9% będzie dla obecnego rządu i mieszkańca Pałacu Prezydenckiego niekorzystny i to niekorzystny znacznie bardziej niż ten z zeszłego tygodnia.

To zupełnie jawne i oczywiste złamanie prawa i to prawa tego najważniejszego, czyli konstytucji, której strażnikiem powinien być prezydent RP. Za złamanie ustawy zasadniczej polityk powinien ponieść odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Powinien, ale jestem na 99,9% przekonany, że do tego nie dojdzie. Nawet wtedy, gdy Prawo i Sprawiedliwość (nazwa partii brzmi dziś jak żart) straci większość w parlamencie, a Andrzej Duda przegra wybory prezydenckie.

W poprzedniej kadencji Sejmu Andrzej Halicki i Robert Kropiwnicki wykonali tytaniczną pracę w komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, by przed Trybunałem Stanu postawić Zbigniewa Ziobro. Gdy jednak doszło do głosowania na sali plenarnej, Platformie Obywatelskiej zabrakło głosów ponieważ jej posłowie wykazali się absolutnym brakiem przyzwoitości. Tryumfujący Ziobro wyszedł z sali posiedzeń i tym samym posłom PO zaśmiał się w twarz.

Z Andrzejem Dudą będzie podobnie. Nowy prezydent nie będzie chciał rozliczyć poprzednika, by kiedyś jego następca nie chciał zrobić mu tego samego. Duda uniknie odpowiedzialności tak samo, jak uniknął jej Ziobro i tak samo, jak on będzie śmiał się w twarz oponentom.

Dziś Trybunał Konstytucyjny jest już sparaliżowany, ponieważ zasiadają w nim ludzie nielegalnie wybrani przez PiS-owski Sejm, od których prezydent Duda ekspresowo odebrał ślubowanie. Autorytet TK sięgnął bruku, choć zasiadają w nim (jeszcze) prawdziwi sędziowie, znawcy prawa, którzy to prawo szanują, jak chociażby profesor Leon Kieres. Paraliż instytucji jest po to, by ta instytucja stopniowo zanikała.

Obecny prezydent często powołuje się na byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego uważając go za wzór do naśladowania. Jednak nawet Lech Kaczyński szanował konstytucję i strzegł niezależności Trybunału Konstytucyjnego. Co więcej – prezydent Kaczyński był nawet przekonany, że nikomu w Polsce nie przyjdzie do głowy zniszczyć TK i deptać ustawę zasadniczą. Dziś widzimy, że nie docenił swojego brata i poddanego mu dziś prezydenta, a wcześniej prezydenckiego ministra.

Komentarze