Przejdź do głównej zawartości

Zachowajmy się jak trzeba

Nie ulega wątpliwości, że Jarosławowi Kaczyńskiemu, beneficjentom władzy Prawa i Sprawiedliwości oraz najzwyklejszym wykonawcom jego poleceń niezwykle zależy na tym, aby już za kilka lub kilkanaście dni zagwarantować prezydentowi Andrzejowi Dudzie kolejne 5 lat egzystencji w siedzibie głowy państwa. Gdyby było inaczej, nie robiliby dziury w ścianie tuż obok drzwi i okien, czyli nie zmienialiby Kodeksu Wyborczego kilkadziesiąt dni przed głosowaniem, gdy wiadomo, że cywilizowany standard to przynajmniej sześć miesięcy karencji.

Nie zlecaliby organizacji wyborów służbom specjalnym uprzednio „wyrywając zęby” Państwowej Komisji Wyborczej, czyli niezależnemu organowi, który od bodaj trzech dekad był gwarantem rzetelności przeprowadzenia procesu wyborczego oraz przejrzystości ustalania wyników głosowania. Próbowałem dowiedzieć się, gdzie w państwach powszechnie uznawanych za demokratyczne, wybory organizują politycy oraz podległe im służby specjalne – nie znalazłem informacji na ten temat.

Przyznaję, że od wielu lat byłem zwolennikiem wprowadzenia obowiązku głosowania w wyborach oraz wyłączenia prawa głosu dla Polaków na stałe mieszkających poza granicami kraju i płacącymi podatki z dala od Polski. Nigdy nie pomyślałbym jednak, aby pozbawiać Polonię prawa do głosowania w jakimś przedziwnym amoku i z pogwałceniem choćby tylko zasad dobrej legislacji, a to zrobili politycy Prawa i Sprawiedliwości.

Nie musimy się lubić, ale powinniśmy się szanować. Wzajemny szacunek w tym konkretnym kontekście powinien oznaczać przynajmniej wspólną troskę o reputację naszego kraju wśród społeczności międzynarodowej. Nie jesteśmy samotnym lądem pośrodku Oceanu, nie jesteśmy ani militarną, ani gospodarczą potęgą. Polski system ochrony zdrowia nie stoi na światowym poziomie, a rodzime szkolnictwo wyższe dzieli od najlepszych ośrodków akademickich przepaść kilkuset miejsc w prestiżowych rankingach. Wzajemny szacunek powinien oznaczać, abyśmy nie podejmowali decyzji politycznych, które ośmieszą nas jako społeczeństwo i mogą przełożyć się na obniżenie standardu życia milionów obywateli naszego kraju.

Moralność to absolutnie prywatna sprawa każdego z nas. Uważam jednak, że ryzyko sfałszowania wyników wyborów przeprowadzonych w tych konkretnych warunkach i przez tych konkretnych ludzi jest zbyt duże, abyśmy w nim uczestniczyli, czyli w jakiś sposób brali na siebie cząstkę odpowiedzialności za sam fakt sfałszowania wyborów, a tym bardziej za jego długofalowe skutki.

Stoję na stanowisku, że żaden przyzwoity człowiek nie powinien kandydować w tych warunkach, ale także żaden przyzwoity człowiek nie powinien w tych warunkach korzystać ze swojego prawa do głosowania. Skoro politycy rządzącej większości nie potrafią w tak fundamentalnej sprawie zachować się jak ludzie, po ludzku powinni zachować się obywatele jako pewna zbiorowość. Bez względu na to, czy kogoś popieramy czy nie, czy kogoś lubimy czy nie i jakie mamy poglądy. Jeśli pozwolimy politykom PiS zrobić to, co chcą zrobić poprzez to, że weźmiemy w ty udział, nasze sympatie, antypatie poglądy i braki zdania na jakiś temat mogą nie mieć kompletnie żadnego znaczenia przez wiele następnych lat.

Komentarze